DEUTSCHE OPER BERLIN: Jenůfa




Dopiero wczoraj (ale lepiej późno niż wcale) dołączyłem do chóru zakochanych w Leošu Janáčku, ale będzie to miłość długa, szczera i niezwykle żarliwa. Wszystko za sprawą wczorajszej "Jenůfy" w Deutsche Oper Berlin w inscenizacji nagradzanego reżysera operowego Christofa Loya, pod kierownictwem muzycznym Donalda Runniclesa. Do której z postaci opery Janáčka należy główna rola? Z dramaturgii i z tego jaki był pierwotny tytuł "Její pastorkyňa" (Jej pasierbica) jasne jest, że to nie tytułowa Jenůfa, a jej surowa macocha Kościelnicha jest tu najciekawsza, o czym świadczy choćby niezwykle mocna scena przekleństwa. Ciężar dramaturgiczny i muzyczny przygniata, a prosta w środkach inscenizacja osadzona powiedziałbym w latach 50., tylko to potęguje.
Po raz kolejny przekonuję się, że zastosowane rozwiązanie, które zakłada w inscenizacji zamknięcie przedstawianego świata do prostokąta na scenie, świetnie się sprawdza. Minimalistycznie nie znaczy surowo, biednie czy brzydko, bowiem w tej inscenizacji nie brakowało mi niczego. Świetnym rozwiązaniem było samo rozpoczęcie historii przesłuchaniem Kościelnichy, które przechodzi całkiem logicznie i naturalnie w retrospekcję.
Największe i najdłuższe brawa zebrała wczoraj, nie będzie tu zaskoczenia - Evelyn Herlitzius (Kościelnicha), a w drugiej kolejności wzruszony Robert Watson (Laca). Wspaniała Rachel Harnisch (Jenůfa), co zostało zapowiedziane przed spektaklem, zdecydowała się wystąpić mimo niedyspozycji. W obsadzie także Renate Behle (babka Buryjowa), Ladislav Elgr (Steva), Nadine Secunde (burmistrzowa) i Jacquelyn Stucker (Karolka), stypendystka Opera Foundation New York.


Cóż mogę powiedzieć. Aach!
A jak powiedział mój serdeczny kolega, na ten spektakl Christofa Loya i Dirka Beckera powinno się przywozić gromadnie naszych reżyserów i scenografów. Dodałbym, że dyrektorem też by nie zaszkodziło.










Komentarze

Popularne posty

Lubię to!