AH Nativitas: Rustykalne skrzypce i bożonarodzeniowa radość





O austriackim skrzypku Johannie Josephie Vilsmayru  (1663-1722) wiemy niewiele. Dobrze mu się wiodło w Salzburgu, gdzie pracował w kapeli dworskiej arcybiskupa. Tam też poznał dwóch wielkich kompozytorów: Heinricha Ignaza Franza von Bibera i Georga Muffata. Jedynym zachowanym zbiorem Austriaka jest Artificiosus Concentus pro Camera, złożony z sześciu partit à violino solo con basso bellè imitate. Mimo tego określenia dziś sądzi się, że dotyczy ono nie partii basowej, a polifonicznej faktury dzieła.
I właśnie trzy pierwsze partity zabrzmiały wczoraj w Ratuszu Głównego Miasta w wykonaniu skrzypka Roberta Bachary, powracającego po przerwie na gdański festiwal. A skrzypek to, nie boję się tego wypowiedzieć – po prostu genialny, o czym nie raz miałem okazję się przekonać. W dodatku to skrzypek „od zadań specjalnych” – tak było choćby w przypadku maratonu z Sonatami misteryjnymi Bibera. Tym razem przyszła pora na nieznanego Vilsmayra, którego partity przepełnione są idiomem ludowym i taneczną lekkością. Te elementy Bachara idealnie oddał w swym pełnym swobody wykonaniu, do którego wykorzystał, z uwagi na zastosowanie scordatury, trzy różne egzemplarze skrzypiec. Poszczególne utwory zaczynał jakby znienacka, po czym bez trudów realizował najtrudniejsze przebiegi, swą potoczystą grę ubarwiając, jak przystało na skrzypka barokowego, także własnymi pomysłami. Jedną z efektowniejszych była Partita I A-dur – najbardziej rustykalna, o quasi-improwizacyjnym charakterze. Po tej wspaniałej austriackiej przejażdżce z Vismayrem, artysta na bis zaprezentował dla odmiany coś włoskiego – Dyminucje na temat madrygału „Vestiva i colli” Palestriny autorstwa Francesca Rognoniego.
Co do włoskiej muzyki – wypełniła ona cały wieczór w Dworze Artusa. Muzyka z Italii w wykonaniu Włochów oczywiście. A wystąpił legendarny już zespół Il Giardino Armonico na czele z Giovannim Antoninim. Od 1999 roku i pojawienia się przełomowej dla Cecilii Bartoli płyty Vivaldi Album, nagrodzonej zresztą Grammy, „Harmoniczny Ogród” śmiało mogę powiedzieć, że należy do moich ulubionych zespołów wykonawstwa historycznego.
W programie znalazły się m.in. pisane ochoczo we Włoszech instrumentalne koncerty bożonarodzeniowe. Ciekawostką jest, że w tych utworach, które posiadają część zatytułowaną Pastorale, wyraźnie słychać stylizację muzyki pasterskiej, jako nawiązanie do betlejemskich pasterzy grających przy żłóbku. 
W pierwszej części usłyszeliśmy Concerto VI g-moll „In forma di Pastorale per il Santissimo Natale” Giuseppe Torellego, Koncert fletowy F-dur RV 442 Antonia Vivaldiego, rozkołysane Concerto grosso XII C-dur op. 3 „Con una Pastorale per il Santissimo Natale” Francesca Manfrediniego, canzony Tarquinia Meruli oraz słynną Burzę na morzu, czyli Koncert F-dur RV 433 Vivaldiego. W części drugiej zabrzmiała m.in. Sonata a-moll „La cetra” Giovanniego Legrenziego, słynne VIII Bożonarodzeniowe Concerto grosso g-moll op. 6 oraz efektowny Koncert na flautino C-dur RV 444 Rudego Księdza.
Nie było w tym programie ani chwili, kiedy uwaga gdzieś może umknąć, Włosi nieustannie podtrzymywali ją swoim okrągłym i soczystym brzmieniem, a Antonini swoimi śpiewnymi solówkami. Nic dziwnego, że po takiej dawce radosnej muzyki zwiastującej radosne święta, artyści otrzymali potężne oklaski, dwukrotnie bisując. 


Komentarze

Popularne posty

Lubię to!