ACTUS HUMANUS RESURRECTIO 2019: Wielki Czwartek
O ile recitale na takich
instrumentach jak wiolonczela czy viola da gamba nie są nią niczym dziwnym, o
tyle solowe występy na instrumentach dętych należą do rzadkości. Chodzi nie
tylko o kondycję solisty, ale o to, że trudno instrumentem melodycznym utrzymać
na dłuższą metę uwagę słuchaczy. Festiwal Actus Humanus Resurrectio dał wyjątkową
możliwość wysłuchania koncertu w całości przeznaczonego na flet traverso. Z tym
fizycznym i psychicznym wyzwaniem zmierzyła się znakomita flecistka Agnieszka
Gorajska, współzałożycielka jedynego polskiego consortu poprzecznych fletów
renesansowych Cantus Mollis. A na warsztat wzięła 12 Fantazji fletowych Georga
Philippa Telemanna, których wykonanie było domknięciem prezentacji cyklu
fantazji tego kompozytora, po słuchanych w 2018 roku fantazjach skrzypcowych i
gambowych. Gorajska miała zadanie moim zdaniem najtrudniejsze, z powodu właśnie
obaw o percepcję słuchaczy. Ciężką pracą udowodniła, że prezentacja jednego
popołudnia utworów o przeznaczeniu pedagogicznym może zakończyć się wielką
osobistą satysfakcją. W atmosferze idealnego skupienia w Sali Ratuszu Głównego
Miasta artystka czarowała frazami i dbając o jednolitą narrację muzyczną.
Niesamowite było to, że im dalej w las, tym w tych jednogłosowych fantazjach przeznaczonych
na instrument melodyczny, można było wysłyszeć niewidzialne z pozoru konstrukcje
polifoniczne i przemyślaną fakturę Telemanna. Wielka to sztuka, która jest niewątpliwym
sukcesem Gorajskiej.
Wieczorem w pięknym
Dworze Artusa wystąpił Ensemble Correspondances kierowany z wielkim wyczuciem
przez Sébastiena Daucé’a. Główną oś programu stanowiły Ciemne Jutrznie Michela-Richarda de Lalande’a, w których jako
solistka wystąpiła belgijska sopranista Sophie Karthäuser. Solistka absolutnie
zjawiskowa, poruszająca się we wszechstronnym repertuarze, co mogę jak
najbardziej potwierdzić, ponieważ w lutym na festiwalu Opera Rara słuchałem jej
wciągającego recitalu pieśniowego, będącego hołdem dla schowanych w cieniu kompozytorek
XIX wieku – Fanny Mendelssohn i Clary Schumann. W Ciemnych Jutrzniach zachwyciła mnie jej zdolność utrzymywania dramaturgicznego
napięcia. Głos Karthäuser nie pozostawiał słuchacza obojętnym, zachwycał jasnym,
okrągłym brzmieniem, był nośny, ale jednocześnie cudownie łagodny. Sama
artystka maksymalnie skoncentrowana, pełna ekspresji i emanująca przyjemnym spokojem.
Słowa uznania kieruję również w stronę dziewięcioosobowego chóru żeńskiego Ensemble
Correspondances, który we fragmentach jednogłosowych brzmiał jak jedno ciało, a
w polifonicznych utworach Charpentiera panie idealnie się dopełniały, prezentując
piękną barwę. Cały zespół zaś był idealnie zgrany, reagujący na dyrygenta i
pięknie cieniujący dynamikę. Dzięki wszystkim artystom to był wspaniały wieczór,
co gdańska publiczność doceniła długimi owacjami na stojąco.
Mateusz Borkowski
Komentarze
Prześlij komentarz