ACTUS HUMANUS RECURRECTIO 2019: GESUALDO OSWOJONY
Jak kruchy jest ludzki
los – te słowa na festiwalu Actus Humanus Resurrectio padają któryś raz. Nie
brzmią jednak jak pusty frazes, który dobrze brzmi na święta Wielkiej Nocy, ale
mają swoją głębię i moc, za sprawą prezentowanej w Gdańsku z największą
dbałością o styl i kulturę przekazu muzyki pasyjnej.
Wielki Piątek przyniósł
dwa spojrzenia na pobożność. Z jednej strony podejście żarliwej modlitwy,
osadzone w kulturze ludowej i tradycji bezimiennych przodków. Z drugiej
wysmakowane i pełne kunsztu przesłanie świadomego bólu egzystencji, cierpienia
i piękna humanisty.
Koncert Adama Struga i
jego Monodii Polskiej w Ratuszu Staromiejskim zebrał melomanów, ale i oddanych
fanów charyzmatycznego śpiewaka. Usłyszeliśmy tym razem wybór psalmów ze zbioru
Melodiæ na Psałterz Polski. Interesująca, owszem, propozycja, podkreślająca
słowa Gomółki „Są łacniuchno uczynione / Prostakom nie zatrudnione / Nie dla Włochów, dla Polaków / Dla
naszych prostych domaków”, nie trafiła jednak do mnie w
tej formie. W Gomółkowych psalmach zabrakło mi klarowności w przekazie słownym
i lekkości, podkreślającej piękno i prostotę melodii czy w końcu malarstwo
dźwiękowe. Na drugim biegunie były zaprezentowane przez Monodię jednogłosowe
pieśni kurpiowskie – De profundis i Jezu zraniony, w których zespół pokazał
pełnię swoich możliwości. Z psalmami korespondowały intawolacje z Gdańskiej
tabulatury organowej i Tabulatury Jana z Lublina, z urokiem zagrane na
pozytywie przez Marię Erdman. Szczególnie podobała mi się zintawolowana wersja
madrygału Aleć nade mną Wenus.
Wieczorem w Dworze
Artusa, w ramach kolejnej odsłony cyklu Tenebrae, mogliśmy smakować Responsoria
Gesualda w iście mistrzowskim wykonaniu włoskiej grupy La Compagnia del
Madrigale, specjalizującej się m.in. w twórczości księcia Venosy.
Wykonanie 27 motetów
przeznaczonych do wykonania podczas Triduum Paschalnego - z jednej strony wielkie wyzwanie wokalne, z
drugiej możliwość przybliżenia mniej znanej, religijnej odsłony Gesualda.
Podczas trwającego ponad trzy godziny koncertu, przedzielonego dwiema
przerwami, nie było dla mnie momentu, w którym moja uwaga powędrowałaby poza
wnętrze Dworu Artusa. Interpretacja manierystycznych motetów były porywająca, a
perfekcyjna intonacja, precyzja w oddawaniu najbardziej „pływających” harmonii
i figur retorycznych - godne najwyższego podziwu.
To już druga wizyta tego znamienitego
zespołu na gdańskim festiwalu i po wielkosobotnim wykonaniu jestem pewien, że
nie ostatnia.
Gorąco polecam również
świetnie napisany, erudycyjny esej autorstwa Katarzyny Matwiejczuk w znakomitej
książce programowej festiwalu, będący świeżym spojrzeniem na postać i twórczość
Gesualda.
Mateusz Borkowski
Komentarze
Prześlij komentarz